O mnie
Przez przemyską pszenicę przeszła przemycona przez przaśną przełęcz przeorysza przedniego zakonu
Kiedyś znalazłam stare nagranie na magnetofonie szpulowym z tzw. choinki. Tato zarejestrował jak mówię wierszyk dla Mikołaja. Miałam wtedy może 5 lat i było to moje pierwsze wystąpienie publiczne. Po tym wydarzeniu zostało mi dzisiaj tylko zdjęcie i wspomnienie trzeszczącego mikrofonu, skupionych dorosłych twarzy, jakieś uśmiechy, brawa no i… prezent! Przypuszczam, że to już wtedy musiało mi się podobać.
W liceum zrobiło się wręcz pysznie, bo wygrywałam co się dało. Z każdego konkursu recytatorskiego przywoziłam jakieś trofeum. Szczególnie miło wspominam konkurs Adamus
w Górze, z którego wróciłam z pozłacaną statuetką Adasia. Więc jeszcze przed maturą wydawało się, że to będzie dla mnie naturalna ścieżka rozwoju. Stało się inaczej. Kolejne lata były ciągłym poszukiwaniem. Pociągało mnie radio. Sterylny dźwięk studia działał na mnie jak magnes, ale nie zabawiłam tam długo. Przez kilka lat działam w Klubie Garnizonowym w Rzeszowie – to też była przygoda. Nie powiem, bardzo lubiłam jak Stach Orzóg przedstawiał mnie: Poznajcie Ewę, ekhm ekhm, to jest mistrzyni świata w recytacji… No a potem był Kraków i dla odmiany szereg epizodów w serialach kryminalnych. Był też teatr i spektakl Zemsta jest kobietą i kolejny Benia Krzyk i wtedy okazało się, że potrafię śpiewać.
Takie talenty późno odkrywane, mają to do siebie, że nie do końca wiadomo co z nimi zrobić, ja staram się je rozwijać.